Miniaturowa strzałka DIY
W ostatni weekend, żeby zapewnić synowi zabawę (no i żeby samemu nie było nudno), po chwili męczenia się z myślami, zrobiłem mini lotkę, którą chyba prawie każdy robił w dzieciństwie, tak jak ja. Cóż, ci, którzy w dzieciństwie nie robili tak prostej (w wykonaniu) zabawki. Da radę (bez podejrzliwych spojrzeń innych, z myślami o upośledzeniu umysłowym osoby, która tego dokonała). Tylko wtedy, gdy ich potomstwo dorośnie do akceptowalnego wieku. Aby przypadkowo nie uszkodzić niczego sobie i otaczającym go osobom (spokojnie przechadzając się w pobliżu i nieświadomy grożącego mu zagrożenia). W końcu bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Tak więc, aby zrobić mini strzałkę, potrzebowałem:
- Nożyce do drutu.
- Nożyce.
- Długopis (do zaznaczania), bo nie było notatnika w kratkę.
- Władca (z tego samego powodu).
- Nici do szycia (zwykłe).
- Zapałki (mniej więcej równe okazy), najlepiej z małymi główkami i bez wad (w przeciwnym razie będą miały zły wpływ na charakterystykę lotu i trajektorię naszej przyszłej minirakiety).
- Igła, nie duża (duża, wystarczy ją jeszcze bardziej naostrzyć lub dodać ciężaru).
- Papier (w moim przypadku fragment tapety ze względu na brak aktualnie notesu).
- Drut miedziany, niezbyt gruby, w przeciwnym razie będą trudności z nawijaniem i istnieje duże prawdopodobieństwo zerwania zapałek, niezbyt cienki (zmęczysz się nawijaniem). Mam 0,4 milimetra (wydaje się, że jest w sam raz).
Można się bez tego obejść. Ponieważ jednak waga gotowego produktu nie jest duża, jego zasięg lotu pozostawia wiele do życzenia, w ogóle nie jest tak daleko, jak byśmy chcieli, praktycznie w ogóle nie wbija się w cel, a tor lotu jest prawie nieprzewidywalny. Na początek zrobiłem korpus rakiety, wziąłem cztery zapałki w jedną rękę, drugą ręką pchnąłem igłę w środku ostrym końcem na zewnątrz, trzecią ręką zacząłem nawijać linę, to tylko żart oczywiście poradziłem sobie obiema rękami. Po lekkim zwinięciu przymocowałem linę, włożyłem ją między zapałki, odłożyłem ciało na bok i przeszedłem do kolejnego etapu.
Ten etap w rzeczywistości polega na wykonaniu skrzydeł broni do rzucania (nieważne, jak zabawnie to zabrzmi, ale to prawda). Strzałka to broń (do rzucania), jest to włócznia, choć nieco lżejsza i mniejsza w porównaniu z włóczniami do walki wręcz lub na koniu (zwykle o całkowitej długości do półtora metra). Dla łatwości rzucania jest wyważony (odpowiednio). Jako broń (łowiecka) i bojowa, były używane przez wojska wielu krajów i ludów już od czasów starożytnych. Stałe użycie (jako broni) odnotowano w XX wieku. Na starożytnej Rusi nazywano je sulitami. Rzutki są również nazywane strzałami do rzucania (krótkie) w grze zwanej rzutkami.
Najpierw zaznaczyłem i pociąłem papier w kwadrat.
Następnie za pomocą kilku prostych manipulacji zamieniłem go w trójkąt równoramienny, a następnie raz po raz ogólnie spójrz na zdjęcie.
Gdy skrzydła były już gotowe, umieściłem na nich korpus przyszłej strzałki.
Następnie, skończywszy i naprawiając nić (jak opisano powyżej), płonąc chęcią szybkiego jej przetestowania, rzucił ją na ścianę domu pokrytą płytą pilśniową. Oczekiwania nie zostały spełnione, nadal było wilgotno (jego ciężar nie wystarczył, aby pokonać wiatr, pomyślałem). Podjąłem decyzję o naprawieniu sytuacji bez względu na wszystko. Z licznych myśli inżynierskich, które zrodziły się podczas upadku na podłogę, wybrano tę najbardziej odpowiednią dla konkretnego typu samolotu.
1) Zmniejsz nawiew, odcinając części skrzydeł (od razu wydało mi się to podejrzane i niepiękne).
2) Zwiększ masę łuku, dodając znaczny wzrost oporu aerodynamicznego powietrza. Osiągnięto to poprzez nawinięcie drutu miedzianego na zapałki za pomocą igły, nie zapominając o płynnym przejściu. Po wystarczającej zabawie i uzyskaniu wielu niezapomnianych chwil szczęścia z zabaw spędzonych z dzieckiem, podjęto próbę przedłużenia przyjemności poprzez modernizację, aby przyciągnąć słabnącą uwagę dziecka. Zrealizował ten pomysł, magicznie przekształcając strzałkę w rakietę, częściowo amputując ogon strzałki.
W wyniku interwencji chirurgicznej zyskano kolejne pół godziny. I rakieta wylądowała bezpiecznie (choć dziobem) na powierzchni muru, gdzie pozostaje do dziś. Każdemu, kto ma dzieci, życzę samych przyjemnych i wyjątkowych chwil w życiu. Radzę wykorzystać czas, kiedy jest jeszcze małe, bo podrośnie i małe, prymitywne zabawki nie będą już w stanie wywołać w nim tych samych emocji bliskich stanowi euforii.
Podobne klasy mistrzowskie
Szczególnie interesujące
Komentarze (1)