Dlaczego nie można ufać wbudowanemu wskaźnikowi naładowania baterii
Opowieść o wskaźniku gęstości baterii. Chodzi o to „zielone oko”, które jest zamontowane w jednej z puszek. Zastanówmy się, co tak naprawdę pokazuje i czy powinniśmy w to wierzyć.
Największym mitem na temat tego wskaźnika jest to, że monitoruje on poziom naładowania baterii. Jest w tym jednak trochę prawdy, ponieważ ładunek jest bezpośrednio powiązany z gęstością elektrolitu. Jeśli jednak skupimy się tylko na tym, jeśli chodzi o konieczność konserwacji akumulatora, to akumulator stracimy. Najczęściej, gdy wskaźnik ten zmienia kolor, jest już za późno na włączenie ładowarki. I odwrotnie, bateria nie zawsze wymaga ładowania, gdy znika zielone oko. Zacznijmy to rozwiązywać.
Jakie stany może mieć ten wskaźnik:- kolor zielony – wszystko w porządku, bateria sprawna;
- kolor czarny – niska gęstość elektrolitu, wymaga doładowania;
- kolor biały – niski poziom, dodać wodę.
U różnych producentów kolory mogą się różnić - zamiast czarnego może być czerwony, a zamiast białego może być czarny. Więcej szczegółów można znaleźć w instrukcji baterii.Najbardziej wiarygodne informacje z tego czujnika uzyskuje się w trzecim przypadku, gdy konieczne jest dodanie wody. Wszystko inne należy kwestionować. Dlaczego?
Zielone oko akumulatora. Co z nim nie tak
Jaki jest wskaźnik naładowania? Jest to najprostszy areometr wbudowany, który reaguje na zmiany gęstości elektrolitu. Dzięki specjalnej konstrukcji w okienku widać trzy różne kolory, odpowiadające trzem stanom baterii. I trzeba powiedzieć, że to wszystko działa bez zarzutu, nie ma się co psuć. Co nam się nie podoba?
Wskaźnik jest przeznaczony dla określonej gęstości elektrolitu i zmienia kolor, gdy spadnie poniżej 60% wartości nominalnej. Ale akumulator wymaga ładowania, gdy straci 70-80% swojego ładunku. Nawet przy takim rozładowaniu istnieje możliwość zamarznięcia elektrolitu. Nie, oczywiście, nie zamarznie w postaci lodu, ale stanie się nieaktywny pod wpływem niskich temperatur. A akumulator nie będzie już kręcił rozrusznikiem.
Gęstość zależy również od temperatury otoczenia. A na zimno roztwór w słoikach staje się gęstszy, jego stężenie wzrasta. Wskaźnik zapala się z „zielonym okiem”, sygnalizując, że wszystko jest w porządku. Ale w rzeczywistości bateria okazuje się rozładowana.
A w upale obserwuje się odwrotny efekt - elektrolit upłynnia się, jego gęstość spada. Wskaźnik sygnalizuje potrzebę doładowania. Chociaż w rzeczywistości nie ma takiej potrzeby. W takim przypadku podczas ładowania roztwór wrze, płytki ulegają zniszczeniu, a akumulator ulega awarii. To są paradoksy temperaturowe.
Po raz pierwszy takie wskaźniki zaczęto instalować w hybrydowych akumulatorach wymagających niewielkiej konserwacji. Jest również prawie zawsze instalowany w wapniu.Nie można do nich włożyć klasycznego areometru z żarówką ze względu na brak korków wlewowych. Producent uważa, że takie akumulatory nie wymagają konserwacji przez cały okres ich użytkowania.
Dlaczego nie zainstalowano go w starych „6ST55” i „6ST60”, co było pozornie wygodną rzeczą? Dlatego w starych bateriach występowało duże zużycie wody do wrzenia. Uważano, że co dwa tygodnie kierowca odkręca korki, dolewa wody i mierzy gęstość klasycznym areometrem.
Zacząć robić. Czy zauważyłeś, że wskaźnik naładowania jest zwykle umieszczony w jednej ze środkowych puszek. Ale bardziej słuszne byłoby ustawienie tego jako ostateczności. Dlaczego? Ponieważ elektrolit wrze w nich najbardziej, działają one w trybie ulepszonym w stosunku do pozostałych. Ponieważ terminale znajdują się na najbardziej oddalonych brzegach. Rozsądniej byłoby monitorować stan elektrolitu w tych problematycznych bankach.
Podsumujmy. Korzystaj mądrze z wbudowanego wskaźnika niskiego poziomu naładowania baterii. Nie można ślepo wierzyć w jego zeznania. Lepiej okresowo sprawdzać poziom naładowania i napięcie za pomocą przyrządów: niezawodnego areometru z żarówką, wideł i multimetr.
To będzie dużo bardziej poprawne.